Najgorsze jeszcze przed nami, ale maj i tak już pokazał co to znaczy upał i czego możemy spodziewać się w najbliższych miesiącach. A która to z bibliotek (poza tymi największymi) może pozwolić sobie na klimatyzację? Co najwyżej wiatrak przyniesiony z domu przez jedną z bibliotekarek. A nawet jeśli jest klima to jeszcze trzeba mieć wiarę...Więcej
Książka to przedmiot wielorakiego przeznaczenia. Wśród wielu zastosowań, także pamiętać musimy o znaczącym wpływie książek na tężyznę fizyczną (nie tylko jako kluczowego w dziejach podpieracza chybotliwych mebli). Zaczyna się już od lat wczesnoszkolnych, kiedy w plecaku trzeba nosić ilość podręczników równą w wadze workowi kartofli. Potem na studiach, w pierwszym tygodniu października nadźwiga się człowiek...Więcej
Agata pisze: Nie macie niekiedy wrażenia, że przeżycie dnia w pracy to wyprawa z misją specjalną na teren opanowany przez wrogie formacje wojskowe? Zamiast przyjemnych ośmiu ha za biureczkiem z kawką w jednej i ciasteczkiem w drugiej ręce – tylko kurz, pot i łzy… I sama prawda w tych słowach! Praca w bibliotece to nie...Więcej
Ktoś mógłby pomyśleć, że po raz kolejny pastwimy się nad niczemu winnymi czytelnikami… ale tak NAPRAWDĘ wygląda praca bibliotekarza i żeby nie zwariować samemu, trzeba jakoś sobie to wszystko umieć wytłumaczyć: Komiks, który wydarzył się naprawdę [115] – NiepokonaniWięcej
Dziś oddaję komiksowy komentarz w całości Autorce: Stieg Larsson sam jest sobie winien. W końcu, skoro już zdecydował się pisać ciekawie i zajmująco, to mógł urodzić się i zejść z tego świata na przykład w Polsce, dajmy na to pod nazwiskiem Grzegorz Brzęczyszczykiewicz. I wszystko byłoby prostsze. Nie zrobił tego jednak i teraz ja muszę...Więcej
Po raz kolejny zaglądamy do naszej ulubionej rodziny, która kultywując swoje patologiczne zainteresowanie literaturą, zamiast przy obiedzie skomentować śmierć Ryśka z klanu, rozmawia o książkach… Już wiecie gdzie rodzi się agresja rodzinna: Komiks, który wydarzył się naprawdę [113] – Kryminał islandzkiWięcej
Powrót do pracy po urlopie to sprawa wyjątkowo indywidualna. Jedni wchodzą w stare tory od samego początku, dla innych choćby pół dnia wolnego skutkuje całkowitym rozproszeniem uwagi na najbliższy okres rozliczeniowy. Jedni martwią się że im numery opisów w NUKAT’cie uciekną, inni nie mogą ścierpieć że ominą ich co ciekawsze plotki. Drudzy po choćby najkrótszym...Więcej
Pojawia się znikąd, nie wiadomo czego chce, nie wiemy jak sobie z nim poradzić. Oficjalnie przyjęło się go nazywać „trudnym czytelnikiem”… w myślach najczęściej mamy dla niego własne, mniej poprawne politycznie określenie. Zazwyczaj lubią powracać, przyzwyczajają się do nas i myślą że wolno im wszystko. Znają telepatię, telekinezę i teletydzień. A każdy jak jeden, lubi...Więcej
I tak oto wraca motyw kozła w bibliotekarskim komiksie. Pamiętacie „Kozła z Doliny Rozkoszy”? Coś musi być na rzeczy, skoro to zwierze tak upodobało sobie akurat naszą branżę? Szarlatani od interpretacji snu tak to tłumaczą: widzieć kozła: szczęście i spadek być zagrożonym przez niego: nie powinieneś dawać się zastraszyć ujrzeć nieżywego: przez niezręczność możesz ponieść...Więcej
Agata poruszyła dziś temat, który jest wodą na młyn idei bibliotecznych parytetów. Bo oczywiste jest, że w sytuacjach takich jak poniżej, wydajność pracy żeńskiej obsady spada i może dojść do groźnego konfliktu z czytelnikiem. W przypadku gdyby za ladą siedziało dwóch panów, taka sytuacja w ogóle by nie zaistniała. Bo jesteśmy niewrażliwi, nieczuli, gruboskórni i...Więcej